Home Europa Dolomity z dzieckiem – trekking wokół Tre Cime z noclegami w schronisku

Dolomity z dzieckiem – trekking wokół Tre Cime z noclegami w schronisku

Autor Kamila Budrewicz

Gdybyśmy mieli wskazać jedną, ale za to najbardziej spektakularną widokowo trasę, którą nawet dziecko będzie w stanie przejść – postawilibyśmy na tę wokół Tre Cime, w Dolomitach. Dlaczego? Zajrzyjcie niżej.

Cała pętla ma około 10 km długości i prowadzi wokół trzech spektakularnych szczytów (Tre Cime), wyrastających dosłownie spod stóp. Jeśli do tej pory przywykliście do wędrówek po Bieszczadach, Karkonoszach, czy nawet Tatrach – przy takich widokach będziecie się musieli bardzo pilnować żeby patrzeć pod nogi, a nie w górę ;).

 

Dolomity trekking wokół tre cime

Wyruszamy spod schroniska Auronzo, szlakiem numer 101. Do tej pory schroniska kojarzyły nam się raczej z miejscem, do którego zwykle dociera się pieszo (albo co najwyżej kolejką – w wersji „na leniwca”). A tu niespodzianka – obszerny parking praktycznie u jego wrót 😉 (ostatni odcinek drogi płatny – 30 euro).  Jako, że interesuje nas wschód słońca po drugiej strony słynnych trzech szczytów – będziemy „polować” na nocleg w Rifiugio Locatelli. Idziemy zatem  przed siebie bardzo szeroką ścieżką. Jej pierwszy odcinek wygląda w zasadzie jak górska autostrada ;).Już po chwili docieramy do kapliczki Cappella Degli Alpini. Trochę goni nas czas, bo trochę drogi jeszcze przed nami. Ruszamy więc dalej…

Dolomity trekking wokół tre cime

punktor

Mała chatka w krainie pionowych olbrzymów

Niespełna 2 kilometry drogi od Rifiugio Auronzo docieramy do niewielkiego, za to nieźle położonego – Rifiugio Lavaredo. W środku pachniało kawą i jedzeniem ;). Przeszło nam nawet przez myśl, żeby zostać tu na noc. Niestety wszystkie łóżka były już zajęte. To jeszcze nie czas żeby rozłożyć nogi w śpiworkach ;). Przed nami niespecjalnie wymagające podejście na spektakularne, kamienne wypłaszczenie.

Dolomity trekking tre cime Dolomity trekking tre cimetre cime trekking z dzieckiem

Stąd się z niego widoki na całą dolinę przez Tre Cime, szczyty, a w oddali migają światła Rifiugio Locatelli. Nie dość, że okoliczności przyrody na dyszkę, to znak, że nie utraciliśmy kontaktu z cywilizacją (zasięg na telefonach mówi co innego). Próbowaliśmy wcześniej się dodzwonić do schroniska i zarezerwować nocleg, żeby iść z większym spokojem na duszy. Prosiliśmy też moją siostrę Monikę, która zna perfekcyjnie niemiecki, a w tych okolicach nad włoskim wygrywa właśnie ten język. Sukces podobny. Z lekkim stresem wyczekujemy więc zachodu słońca, bo do Locatelli niby nie jakoś bardzo daleko (według mapy jakieś 30 minut drogi), ale z powrotem (w razie niepowodzenia) byłoby słabo. Zachód słońca był jednak niczego sobie, więc zdecydowanie czekanie warte… zachodu ;).

zachód słońca Tre cime

zachod slonca tre cime
trekking wokół tre cime z dzieckiem
trekking wokół tre cime z dzieckiem
 

 

punktor

Za siedmioma górami bez lasów… dają najlepsze żarcie ze wszystkich rifiugio ever!

locatelli nocą

Komu w drogę, temu… do schroniska cały czas daleko. Ostatnie minuty marszu ciągnęły nam się jak glony w zupie. Idziemy w światłach czołówek, lekko wspomaganych księżycem. Kaja, po całym dniu na nogach, nie ukrywa, że marzy o pysznej kolacji i miękkim materacu. Rzutem na taśmę „wyszarpujemy” ostatnie łóżko piętrowe! Do końca sezonu zaledwie kilka dni, a tutaj pełno – szok! Tanio nie jest, bo za dwie dorosłe głowy (za dwa noclegi)  płacimy 240 euro, w  21-dno osobowym pokoju. W cenie jest jednak śniadanko (z pyszną włoską kawą) i obiadokolacja (3 posiłki + napoje)! Porcje są tak wielkie, że obsługa sama zaproponowała, że Kaja dostanie po prostu osobny talerz (za free) i z dwóch porcji zrobimy trzy. Cebula musi być ;).

*Drugiej nocy spaliśmy już w „luksusach”. Trafiła nam się 10-tka, ze złączonymi dolnymi łóżkami, więc pełen wypas. Łazienka, rzecz jasna, zbiorcza – bez ciepłej wody. Czasami udaje się wziąć ciepły prysznic, ale nie zawsze jest czynny (kilka minut kąpieli pozbawia portfel dodatkowych euro).

Tre Cime by nightrifiugio locatelli

Mimo, że łóżko skrzypiało, przy każdej próbie zmiany pozycji, chyba spaliśmy całkiem nieźle. Współczujemy tylko naszym 19tu lokatorom z całego globu, którzy razem z nami wstali skoro świt (a dokładniej – sporo przed nim ^^).  Kiedy słońce zachodzi o 22, a wstaje o 6 – bez wspomagania budzika budzą się tylko koguty. Zatem… budzik, zgramolenie się ze skrzypiącego łóżka, ubranie Kai, sprawdzenie, czy na pewno wszystko zabraliśmy (ostatnie pokłady empatii zasugerowały nam skorzystanie z czerwonego światła czołówek). W górach nie jesteśmy najlepszymi współlokatorami ;). Za to jak już przyjdzie nam złapać wschód słońca za ręce i nogi…

Pierwszy poranek przy Locatelli – ogień pożerał szczyt po szczycie:

tre cime sunrisetre cime di lavaredo sunrise tre cime di lavaredo sunriseTre Cime z dzieckiem

Na szczęście pyszne śniadanko czekało na nas w środku, kiedy skończył się ognisty spektakl. Pod tym kątem poranne godziny serwowania posiłków są idealnie zgrane ze słońcem ;).

Rifiugio Locatellilocatelli wschód słońca

Następnego poranka wdrapaliśmy się z kolei na górę tuż za schroniskiem. Na pogodę zdecydowanie nie powinniśmy narzekać! Widok z okolicy Rifiugio Locatelli jest zdecydowanie najlepszą perspektywą na Tre Cime (przy kolejnej okazji przetestujemy także pozostałe schroniska, żeby urozmaicić nieco wschodowe łowy).

dOLOMITY WSCHÓD SŁOŃCATre cime di Lavaredo

punktor

Supełek z… pętelką, a nawet dwiema

Cała pętla wokół Tre Cime to jakieś 10 km. Czas przejścia ciężko ocenić, bo trzeba się bić mocno po łapach, żeby co chwilę nie zatrzymywać się na zdjęcia. Teoretycznie powinniśmy ją przejść w jakieś 4 godziny. W praktyce – z Rifiugio Locatelli wyszliśmy przed południem, a wróciliśmy godzinę przed zachodem słońca ;).

trekking wokół tre cime z dzieckiem

trekking tre cime panoram

trekking wokół tre cime z dzieckiem trekking wokół tre cime z dzieckiemtrekking wokół tre cime z dzieckiemtrekking wokół tre cime 

Najmniej piechurów na szlakach spotkacie z rana i późnym popołudniem. Generalnie ludzi lubimy, ale na szlakach… co Wam będziemy mówić ;). Na nasze szczęście, pierwszych śmiertelników, w ilościach zagrażających naszemu komfortowi psychicznemu, spotykamy jakieś pół kilometra za Rifiugio Lavaredo. Atak był dosyć zmasowany, bo z jednej strony obóz treningowy żołnierzy, z drugiej – ze dwie wycieczki autokarowe, w tym jedna azjatycka. Przeciskamy się przez turystyczne okienko i odbijamy na bok, a dokładniej w górę, pod Monte Patterno. Prowadzą tędy ferraty na szczyt, z którego widoki zapierają dech. Ten wyjazd (przez złamania) niestety mniej ferratowy – zaglądamy więc do sztolni, w której startuje jedna z nich.

tre cime trekkingtre cimetrekking dolomity trekking dolomity

widok z monte patterno
via ferrata monte patterno via ferrata monte patternovia ferrata monte patteno

W Auronzo robimy dłuższą pauzę na jedzenie, przepakowanie gratów, odczekanie najgorszego świtała i tłumów ;).

auronzo

Ponownie na szlak wchodzimy z „lewej strony” Tre Cime, na trasę o numerze 105. Zdecydowanie milej się schodzi niż podchodzi, co widzimy po twarzach mijanych ludzi. Jeden z nastolatków zamiast plecaka dźwigał swoją dziewczynę (obcisłe jeansy, baleriny) i mimo, że szlak nie należy do najtrudniejszych na świecie – randkowe obuwie nadaje się tu mniej.

szlak wokół tre cimedolomitydolomity tre cimedolomity tre cimeszlak wokół tre cimetre cime trekking

W dolinie prowadzi kilka szlaków i w zależności od naszych potrzeb i sił, na naszej pętli możemy tworzyć dowolną ilość supełków. Tu skręcamy na turkusowe jeziorka, chwilę  później wracamy na szlak, z którego widzimy kolejne…  i tak w kółko. Idąc jednak „po ludzku” i nie przesadzając z ilością robionych zdjęć – w 6 godzin powinniście się wyrobifć ;).

tre cime jeziorkotrekking z dzieckiem w dolomitachszlak wokół tre cime

punktor

„Pożar” nad Tre Cime vs stygnąca kolacja

Z „danych” na mapie szlak zdecydowanie nie budzi grozy (10 km/ 340m w pionie + odbicia na prawo i lewo 😉 ), ale chwilę nam zeszło, a brzuchy domagały się włoskich rarytasów (wyczuwały też pojawienie się deseru). Niestety w naszej luksusowej opcji HB – kolacja poczekać nie może. O ile śniadanko idealnie zgrało się ze wschodem słońca, to tym razem było nieco gorzej. Kiedy akurat kawał przysmażonego mięcha wylądował na naszym stole – na dworze działo się to co widzicie poniżej…

Znikaliśmy więc na zmianę od stołu. Kaja tym razem wybrała ciepłe jedzenie. Z zadziwieniem przyglądała się nam niemiecka turystka, która co 10 minut miała innego rozmówcę ;).

zachód słońca przy tre cime

zachód słońca przy tre cime

zachód słońca przy tre cime

Kiedy ogień na niebie – grzechem jest wciągać szarlotkę ;). Żołądek fotografa musi być czasami cierpliwszy niż on sam…

punktor

Kilka uwag technicznych

      • Dojazd autem do Rifiugio Auronzo. Z Cortina d’Ampezzo do Misuriny – 23km (ok. 40 min), z Bolzabo – 152 km (ok. 2,5 godziny).  Ostatni odcinek drogi (6km) płatny – 30 euro. W zimie ten fragment może być nieczynny. Duży parking znajduje się pod samym schroniskiem, ale w sezonie, w godzinach szczytu, może być problem z wolnymi miejscami.
      • Dodatkowe atrakcje. Na Tre Cime jedynie niełatwe drogi wspinaczkowe. W pobliżu można za to skorzystać z poprowadzonych via ferrat, o różnym poziomie trudności, na Torre di Toblin oraz Monte Paterno.
      • Mapy. My korzystaliśmy z: „Dolomiten nr 672. Komplet 4 map turystycznych wyd. Kompass skala: 1:35 000” – wyjmowaliśmy odpowiednią na planowaną danego dnia trasę.
      • Noclegi. W zależności od potrzeb i dostępności miejsc, spać możecie w jednym z trzech schronisk na trasie (czynne niestety tylko w sezonie – większość zamyka się 29 września):
        • Rifiugio Auronzo50 eur/ osobę (wyżywienie HB w „szóstce”), 60 eur/osobę – w pokojach 2 i 3 osobowych; sam nocleg – 22 eur (w pokoju wieloosobowy);
        • Rifiugio Lavaredo60 eur/ osobę (wyżywienie HB), 15% zniżki na dziecko;
        • Rifiugio Locatelli60 eur/ osobę (wyżywienie HB) w pokoju 24-os., 75 eur/ osobę – pokoje 2,3,4-ro osobowe. Dzieci – odpowiednio 10 i 15 euro mniej. We wrześniu w schronisku było zimno jak diabli – jeśli wybieracie się tutaj na nocleg, zabierzcie koniecznie własny śpiwór (najlepiej puchowy).
        • Sporo miejsc noclegowych znajdziecie także w pensjonatach i hotelach, w pobliżu Misuriny. Tę opcję polecamy szczególnie, jeśli zależy Wam na większym komforcie, a nie potrzebujecie noclegów na trasie.
  •  

 

Może Ci się także spodobać

6 komentarzy

Małgosia z Akacjowego Bloga 6 września 2019 at 09:15

Świetnie opisane miejsca. Pięknie pokazaliście urok gór. Pogoda dopisała, a światło i warunki wykorzystaliście maksymalnie. Nacieszyłam oczy i już marzę o wyprawie 🙂 Pozdrawiam serdecznie całą Trójkę.

Reply
Kamila Budrewicz aka Diabeł 20 marca 2020 at 10:22

Spóźnione, ale serdeczne pozdrowienia :)!

Reply
Roksi 10 lutego 2020 at 15:22

Witam, świetny opis:). Wybieramy się w lipcu:), Gdzie najlepiej nocować? , chodzi o schronisko, W Lavaredo pisałaś, że nie było miejsca….Chcemy na jedną noc i zastanawiam się gdzie bezie najlepiej:).
Jestem na etapie planowania:). nie mogę się doczekać:). P. S. Zdjęcia po prostu Bajka:). Serdecznie pozdrawiam.

Reply
Kamila Budrewicz aka Diabeł 20 marca 2020 at 10:21

Oj. Nie wiem jak w tym roku będzie – z uwagi na Coronavirusa. W lipcu zawsze było w tym rejonie w schroniskach pełno i znajomi dzwonili dwa miesiące wcześniej, żeby zrobić rezerwację. Jeśli masz więcej czasu – może spróbuj po jednej nocce w każdym ze schronisk. Da Ci to szanse na uzyskanie różnych perspektyw na schody i zachody słońca, bez długiej wędrówki powrotnej :]. Na wschody słońca najlepsze Locatelli! Jest też największe, więc szansa uzyskania noclegu znacznie większa.

Reply
Renifer 30 lipca 2020 at 11:03

Zdjęcia przepiękne! Wjakim miesiącu byliście? Z tekstu domyślam się, że we wrześniu. Kiedy jest najpewniejsza pogoda w Dolomitach? Jakie schronisko jest najlepsze na zachody słońca?

Reply
Kamila Budrewicz 18 sierpnia 2020 at 15:55

Niestety jak to z górami – pogoda musi się „trafić”, więc typowego pewniaka pogodowego nie ma niestety. Najpopularniejszymi i najcieplejszymi miesiącami w tych rejonach jest lipiec i sierpień, ale też obłożenie turystyczne jest największe. Nam zachody najbardziej podobały się z Locatelli. We wrześniu nadał było tam pełno, ale do wytrzymania. Idealnie nadawało się na nocne wypady zdjęciowe ;).

Reply

Zostaw komentarz