Są takie dwa hasła klucz, na które prawie każdy, wybudzony w środku dnia – odpowie w co najmniej 3 zdaniach. Wielokrotnie złożonych. Albo przynajmniej jednym, a porządnym, ulubionym rzęsistym słowem narodowym ;).
Oto i one (kolejność przypadkowa):
#polityka
i
#2020!
O tym pierwszym rozpisywać się nie będę, bo zdanie, jak i pośladki – każdy ma własne. To też zupełnie nie nasze rewiry. Co natomiast zrobił nam ten drugi, 366cio dniowy gagatek, że tylu obrzuca go zepsutym jajem?
Niektórzy twierdzą, że złe moce, przypisywane 2020temu to mocno przerysowana sprawa i temat bardziej medialny niż rzeczywistość. W końcu wydarzyło się znacznie mniej naturalnych kataklizmów na świecie, nie wybuchły wielkie wojny, a na rynek walut nie runął jak słomiana chata. Niektóre biznesy wręcz poszybowały wysoko, dzięki całej sytuacji „okołopandemicznej”. No właśnie… Pandemia…
Niewidoczny gołym okiem twór, wirus COVID-19, przyszedł nagle i pozamiatał wszystkie systemy, zmieniając nie do poznania cały świat na długie lata. Nam pod koniec roku także odebrał jedną z bliskich osób…
Z tego, jak i z wielu innych powodów – chwilę zastanawialiśmy się nad sensem utrwalania wspomnień, do których wolimy nie wracać zbyt często. Dobrze jest jednak wejść w Nowy Rok z głowami otwartymi na nowe wyzwania (a będzie ich co nie miara), więc niechaj tradycji stanie się za dość. Tyle tytułem przydługiego wstępu…
.
Łokciem w żebra – edycja 2020
.
Nie będzie to łatwe podsumowanie, bo i rok nie był dla nas łatwy. Rozpoczął się dokładnie w swoim stylu. I jak do tej pory byliśmy w grupie wyśmiewającej banały typu „jaki Sylwester i Nowy Rok – taki cały rok” – miesiąc później niewiele brakowało, a zawierzylibyśmy wróżbom runicznym. Szpital, oddział chirurgii dziecięcej, wiele nocy spędzonych na twardym łóżku polowym. Ogromna paka stresu, a był to dopiero początek. Mnóstwo badań, niepewności. Kiedy powoli doszliśmy psychicznie do siebie i wróciliśmy z dalekiej podróży – poważnie zachorowała Bartka mama. Pożegnaliśmy ją dwa tygodnie później… Pod koniec roku z kolei – kolejną bliską osobę. Poczucie nieodwracalności i braku możliwości nadrobienia tylu rzeczy wierci w głowie dziurę nie do załatania.
W międzyczasie rzecz jasna 2020 nie próżnował. Chwilę później świat, jaki do tej pory znaliśmy, został zamknięty na cztery spusty. I choć klucz nie wylądował (chyba) na dnie stawu, to do tej pory poszukiwania ewidentnie trwają. Radziliśmy sobie jak mogliśmy i w czasie pierwszego lockdownu – ćwiczyliśmy w domu ile wlezie, zaaranżowaliśmy nawet prowizoryczną mini siłownię, a przy wejściu do salonu zawisła dumnie… chwytotablica. Home office’y, urodziny i lekcje online… Radziliśmy sobie jak mogliśmy, bo trzeba było czymś głowę zająć.
W dodatku dowiedzieliśmy się, że za 9 miesięcy zostaniemy ponownie rodzicami! Pełne niedowierzanie, strach (bo czasy trudne i niepewne), ale przede wszystkim – ogromna radość!
.
.
Zaczęło się odmrażanie gospodarki i obiekty sportowe ponownie wróciły do łask. Wróciła też odrobina radości. Do czasu. Chwilę później szpitalne salki ponownie stały się naszym domem. Tym razem głównym gościem zostałam ja. Ponownie łzy i strach. Kolejny miesiąc w domowym łóżku i rekonwalescencja.
.
.
Kolejnych ciosów już prawie nie czuliśmy (wypadek samochodowy, wypadki w domu z karetką w akcji, stracona okazja na nerkę u siostry…). Trochę tego było. Ba… telefon 15 minut przed końcem roku z informacją o nowotworze był już absolutnym przypieczętowaniem okrucieństwa poprzedniego roku.
W radiach i Internetach wspominali nawet o końcu świata, który miał nastąpić jakieś 3 dni przed Sylwestrem. Powiem Wam, że to by było tak bardzo w stylu 2020tego, w dodatku pasujące do realiów jak nigdy wcześniej. Jednak jak sami widzicie – przeżyliśmy i wspólnie weszliśmy w nieodgadniony 2021!
.
(Rysunek znaleziony w odmętach Internetu. Jeśli ktoś zna autora, prośba o podanie – uzupełnię. Trafił w samo sedno!)
Podróże w czasach zarazy
.
.
Jeśli zostało Wam po poprzednim akapicie trochę wina w butelce – zostawcie je na inne chwile ;). Teraz na stół wkracza sama dobra strawa. Bez niej pewnie ten tekst by nie powstał, a jedyną okazją spotkania byłyby grupy wsparcia (w obecnych czasach – pewnie na Zoomie 😉 ).
Tak więc w 2020 dało się podróżować, acz nie łatwo. Jak tylko zagraniczne podróże okazały się kłopotliwe, a czasami wręcz niemożliwe – popularne miejscówki w kraju zaczęły pękać w szwach. Nawet na polski Everest (czyt. Rysy) – ustawiały się kolejki!
Cieszymy się więc z każdej okazji, którą udało się nam dobrze podróżniczo wykorzystać w tych mocno niesprzyjających okolicznościach.
.
#Gdzie udało nam się dotrzeć w 2020tym?
.
➳ Do USA.
Do Stanów wyjechaliśmy i wróciliśmy dosłownie w ostatnim możliwym momencie. Chwilę później było już to całkowicie niemożliwe, nie tylko z uwagi na sytuację związaną z COVID-19. Pokonaliśmy w zimowych okolicznościach przyrody mnóstwo kilometrów, odwiedzając mniej i bardziej znane parki narodowe (będzie na pewno cały opis wyprawy na blogu). Cudowna podróż, którą z ogromną radością powtórzymy już we czwórkę, kiedy świat znów stanie na nogi i będzie ponownie taka możliwość.
.
.
➳ Do Grecji (na wyspę Kefalonię).
Trochę nie wierzyliśmy w to, że w takim momencie uda nam się jeszcze gdzieś polecieć. Okazało się jednak, że w wakacje można było znaleźć loty do kilkunastu Europejskich miejscówek, w tym właśnie na Kefalonię. Sprawdziliśmy jak wygląda zagrożenie (w chwili wylotu nie mieli jeszcze żadnego potwierdzonego przypadku). Lot w obie strony odbył się w maseczkach, a Kefalonia w tym czasie świeciła pustkami. Większość pensjonatów była zamknięta na cztery spusty. Cieszyliśmy się więc jej urokami, w wyjątkowo kameralnej atmosferze. Odkryliśmy i przetestowaliśmy nawet ciekawy rejon wspinaczkowy na wyspie – Kaja zakochała się w jego wapiennych skałach! Cel na 2021 – Kalymnos!
.
.
➳ W polskie Tatry.
O ambitnych trasach w Tatrach tym razem nie było mowy, ale nogi zostały dokarmione sporą ilością kilometrów, a oczy – ukochanymi krajobrazami. Z Tatrami jak z Karkonoszami – obudzeni w środku nocy, jesteśmy gotowi do wyruszenia w trasę ;). Nasza dzielna kilkulatka zaskakiwała nas na każdym podejściu swoją kondycją i determinacją. Do auta schodziliśmy najczęściej po zmroku – co było dla niej większą rozrywką niż powodem do narzekania! W 2021 możecie się spodziewać testów szlaków, pod kątem możliwości wdrapania się z wózkiem ;).
.
.
➳ Po raz pierwszy w Pieniny.
W Pieninach udało nam się wejść na dwa szczyty (w tym jeden do Korony Gór Polski), spłynąć w emeryckim stylu Dunajcem i dać się niejednokrotnie pożreć porannym mgłom. Na Trzech Koronach byliśmy o zachodzie słońca tylko my. Niestety zamiast wymarzonych kolorów – było sporo gęstych chmur. Z kolei na Wysokiej, w środku dnia, były dzikie tłumy. Kaja spotkała za to na szlaku salamandrę plamistą i często wraca we wspomnieniach do tego momentu. W Pieniny wrócimy bankowo z nosidełkiem!
.
.
➳ W nasze ukochane Karkonosze.
Karkonosze moglibyśmy odwiedzać w nieskończoność. To góry z gatunku tych, które za każdym razem potrafią zaskoczyć innymi warunkami – nawet w tych samych miejscach. Nie mogliśmy więc odmówić sobie wizyt w tych stronach w ubiegłym roku.
.
.
➳ Na wspinaczkowy puchar Czech.
Kai zawodniczy debiut :). Dla nas to także był lekki stres. Niełatwe zawody z bardzo trudnymi drogami, absolutnie topowe zawodniczki, w dodatku wszystkie starsze i wyższe o głowę. Kaja dała radę i poszła bardzo ładnie. Teraz ma smaka na więcej :).
.
.
➳ W czeskie Jesioniki (Sudety).
Pod kątem odkryć miejsc nam zupełnie nieznanych – musimy przyznać, że 2020 całkiem się spisał. Zimowa trasa na Pradziada (1491 m n.p.m.), w czeskich Jesionikach (Sudety Wschodnie) – absolutnie nas oczarowała. Naszym azymutem na trasie była okazała „iglica” na szczycie – wieża telewizyjna. Co raz to wyłaniała i chowała się w chmurach. Miejsce dopisane do listy idealnych na górskie wypady z dziećmi :).
.
.
➳ Na Babią Górę.
W 2020 dopisaliśmy także do listy z Korony Gór Polski drugi najwyższy szczyt w Polsce – Babią Górę (1725 m n.p.m.). Zdecydowaliśmy się na mniej popularny, zielony szlak z Lipnicy Wielkiej. Było kilka stromych podejść, zalegający śnieg i okazje do „dupozjazdów”, a na koniec wiatr zwalający z nóg. Wszystko co trzeba ;). Po zejściu za to – lokalna strawa i lody! K2 zimą to nie było, ale radocha też ogromna ;).
.
.
➳ Wielokrotnie na Ślężę i Radunię.
Po wielu latach i niezliczonej ilości wejść na nasze okoliczne szczyty – cały czas nie możemy się nadziwić, że z tak płaskiego terenu wyrastają nagle solidne górki. Nic dziwnego, że są zapleczem treningowym dla biegaczy i sportowców różnej maści, bo dają szansę zrobić i kilometry i się nawet zmęczyć ;). W dodatku, przy odpowiedniej pogodzie i przejrzystości – widoki potrafią być naprawdę oszałamiające. Kiedy wygłodniali po lockdownie turyści, ruszyli w te strony – Ślęża przeżyła totalne oblężenie. Wtedy decydowaliśmy się na sąsiednią Radunię, która na szczęście świeciła pustkami!
.
.
➳ Na Jurę Krakowsko – Częstochowską (wspinaczkowo).
Po raz pierwszy dotarliśmy także na Jurę z liną, bo jakoś tak nam zawsze nie po drodze było i wybieraliśmy sudeckie skały. Musielibyśmy im poświęcić nieco więcej czasu, żeby je lepiej poznać (taki plan na przyszłość!). Zaskoczyła nas też ilość wspinaczy (a w Sokolikach też przecież zwykle pełno). Przy kolejnym podejściu z pewnością będziemy wyszukiwać jak najbardziej ustronne miejsce, do którego dociera mniej ludu ;).
.
.
➳ W Spękane Skały (wspinaczkowo).
Wspinaczkowe odkrycie 2020tego! Rejon przygotowany przez naszych czeskich sąsiadów. Być może widokami jakoś mocno nie powala, za to komfort wspinania, a nawet stalowe tablice z TOPO – rewelacja. Wracaliśmy wielokrotnie, bo w zasadzie zawsze była gwarancja nie stania w kolejce do wybranych dróg. Ze zlepieńcem też bardzo polubiła się Kaja, której małe rączki świetnie radziły sobie nawet z mikrochwytami.
.
.
➳ Na podwałbrzyskie skałki (Pełcznica).
Bartek i Kaja mieli też okazję zmierzyć się z nieco bliższymi skałkami Pełcznicy. Wyceny dróg, z ich perspektywy, trochę „po zbóju”, więc wyjazd dał im lekko w kość. Nie pomagała wilgotna i zimna skała, ale zawsze coś nowego, co zapewne zyskuje przy bliższym poznaniu. Za to zupełnie „niewspinaczkowo” – miejsce magiczne! Świetna trasa spacerowa na wypady z dziećmi (i nie tylko), wzdłuż urokliwie położonej rzeki i skał. Jeśli pionowe tematy to zupełnie nie Wasze rewiry – warto się tu wybrać z tego chociażby względu (zwłaszcza jesienią).
.
.
➳ W Bobrowe Skały.
Bobrowe Skały wydają się być zupełnie zapomniane przez odwiedzających tutejsze rejony turystów. Dla nas – zdecydowanie na plus ;). W naszym skalno – górskim notesie – miejsce podkreślone najmocniejszym markerem, z adnotacją „zaglądać jak najczęściej”. Skalny punkt widokowy, z zardzewiałymi barierkami, powyginanymi w każdą stronę – znamy póki co z dziennych panoram. Oczy wyobraźni podpowiadają za to bajeczny wschód słońca, kameralną wspinaczkę przez cały dzień i zachód z sudeckimi panoramami. Jeden z mocniejszych celów przyszłych eksploracji!
.
.
Święta i Sylwestra spędziliśmy w domu, tylko we trójkę, w oczekiwaniu na malutką Marysię. Obawialiśmy się, że ten czas, bez naszych bliskich w pobliżu, nie będzie zbyt radosny. Poradziliśmy sobie jednak całkiem nieźle i Duch Świąt nie poległ wraz z wigilijnym karpiem. Nawet znaleźliśmy w sobie moc, żeby wskoczyć w odświętne kreacje. A co!
.
.
A tak wyglądało nasze Instagramowe podsumowanie roku (@milima_blog) i 9 najpopularniejszych w 2020 roku zdjęć. W tym roku z górami wygrała… kwarantanna narodowa!
.
.
.
Na koniec zostawiamy Was z naszym ulubionym kadrem z ubiegłego roku i życzymy Wam i sobie, żeby 2021 odczarował złą aurę swojego poprzednika. Bądźcie zdrowi, silni i pełni energii do robienia dobrych rzeczy dla siebie i innych! W kolejnym podsumowaniu nie przewidzieliśmy miejsca na smutki…
18 komentarzy
Wszystkiego najlepszego na ten Nowy Rok. Szczęśliwego rozwiązania, ciekawych podróży i pięknych zdjęć, które zawsze z przyjemnością u Was oglądam. Zdrowia!
Dziękujemy ogromnie i życzymy owocnego w same pozytywne przygody i wrażenia 2021szego! Bobo pewnie pojawi się wkrótce w pierwszych wpisach, jak tylko się porządnie zaklimatyzuje w nowych warunkach i wyrazi czynną chęć poznawania świata ;). Z pewnością tegoroczne podróże będą bardzo różne od dotychczasowych, ale jesteśmy bardzo ciekawi nowych wyzwań. Pozdrawiamy!
0m71g9
9xwh6f
2rhluw
1nodr8
9j21jv
idmkp3
8me5g4
8gt19e
wstopu
7u82zb
g0z2l1
afox6r
6uqyec
58v748
8ybfmu
m42534