W ciągu kilku ostatnich latek, które zleciały jak lina ze skały, pokój Kai przechodził różne zmiany. Czas przelatywał przez pokoje jak dziki i nie wiedzieć kiedy zniknęło dzidziusiowe łóżeczko i przewijak. Z kolei tapetę w słodkie misie zasłoniła wielka mapa świata, tymczasowo przyklejona na taśmę dwustronną (finalnie wisiała tak całkiem długo). Kolor agresywnej limonki także znikał etapami ;). Okazało się, że jego „dziecięcość” szybko przegrała z próbami koncentracji. Co ciekawe niedrogie meble z Ikei, które kupowaliśmy przed przyjściem malucha na świat (jakaś najtańsza wycofywana seria) – przeżyły do końca i służą teraz innemu dziecku!
Niestety nie znaleźliśmy w archiwach wszystkich etapów pokojowego żywota, ale ten przed „najgrubszymi” zmianami prezentował się tak:
.
.
Mebelki na pierwszy rzut oka nie wyglądały nawet źle, ale były cienkie jak karton i wymagały okazjonalnego serwisowania. Największym problemem była jednak przestrzeń do przechowywania, a właściwie jej brak. Szuflady, po każdym sprzątaniu, szybko robiły się „zaszufladziałe”. Rosnąca kolekcja książek, klocków, lalek i zestawów Playmobil powoli zaczęła wychodzić z szafy i półek. Ot budżetowe urządzanie pokoi po wprowadzeniu do nowego domu ;). Maluch nie narzekał bardzo – byle stan zabawek się zgadzał (zwłaszcza na dywanie ;)). Kiedy jednak początkowe zabawy wspinaczkowe przerodziły się w poważną pasję – niemalże każdego dnia słyszeliśmy pytania o wybudowanie własnej ścianki! Widzieliśmy jej zaangażowanie w temat i rosnące umiejętności – nie potrafiliśmy odmówić. Proces powstawania jej własnej ścianki wspinaczkowej opisaliśmy w osobnym tekście – TUTAJ.
.
.
Wielka modernizacja małej przestrzeni
.
Do dziś nie wiemy jak to się stało, ale nasz słodki przedszkolak przemienił się w „poważnego” ucznia i drewniany stolik z krzesełkami do lalkowej herbatki musiało zastąpić szkolne biurko! Uznaliśmy, że to idealny czas na większe zmiany – zwłaszcza tych elementów, na których musieliśmy zaoszczędzić kilka lat wcześniej. Nie było już zabawy w przestawianie mebli i dokładanie regałów z różnych serii, ani przemalowywania ścian fragment po fragmencie.
W efekcie „grubej demolki” – pierwsza zniknęła porysowana, skrzypiąca panelowa podłoga i ciemne listwy, na których pyłki kurzu osiedlały się zaraz po sprzątaniu.
.
#STARA (panele, ciemne listwy):
.
.
#NOWA (dębowe deski szczotkowane, olejowane, drewniane białe listwy):
..
.
Poprzednie mebelki i dywan trafiły w dobre ręce. Zanim przyszły nowe – Kaja miała większy pokój zabaw, a my – miejsce do ćwiczeń w czasie pierwszego lockdownu ;).
.
.
# MEBLE
.
Tym razem, przy wyborze mebli kierowaliśmy się przede wszystkim ich pojemnością i ułatwieniami w organizacji miejsca dla różnego typu dziecięcych rzeczy. Sami wiecie, że ilość książek, zabawek i różnych „pierdół” rośnie w czasie dosyć dynamicznie. Nawet przy regularnych „czystkach” – w małej przestrzeni ciężko nad tym zapanować, bez dobrego systemu i pomysłu na przechowywanie.
Jako, że naszej estetyce najbliższy jest wnętrzarski minimalizm – finalnie zdecydowaliśmy się na meble polskiej firmy Meblik. Mają spory wybór różnych zestawów – od klasycznych po bardzo nowoczesne, więc decyzja łatwa nie była. Finalnie stanęło na meblach z serii Mode (modułowych), w całości w kolorze szarym. Przy tak niewielkiej przestrzeni organizacja każdego centymetra miała znaczenie, a tylko w tej serii ilość dostępnych kombinacji pozwoliła nam długość pokoju zapełnić dosłownie co do centymetra! Kai najbardziej podobała się jednak ogromna garderoba! Ona w zasadzie zaważyła na decyzji, bo poza oczywistymi funkcjami – może się w niej bawić w chowanego ;). I po Makale ;).
W skład zamówionych mebli weszły:
➳ garderoba Mode,
➳ szafa 60-60-240 Mode,
➳ przerywnik Mode (wersja 141),
➳ półka LOL Young Grey (2 sztuki są w zestawie),
➳ 4 panele welurowe 90cm w kolorze stone.
Cały zestaw z montażem kosztował 4600 PLN i przyjechał 5 tygodni od zamówienia (złożonego przez Internet).
.
Pojemna garderoba w pełnej okazałości. Naprawdę kawał szafy ;).
.
.
Tak wyglądała przed „załadunkiem”, świeżo po montażu. Przestrzeń poza półkami i wieszakami jest o tyle ciekawym rozwiązaniem w dziecięcym pokoju, że można w niej przechowywać liczne pudełka z zabawkami, po skończonej zabawie. W małym pokoju ma to znaczenie.
.
.
Przerywnik z półkami (odległości można ustawić wedle własnego uznania) idealnie uzupełnił przestrzeń. Poza tym ilość książek wciąż rośnie (regałów z książkami w domu także 😉 ). Obok pojemna szafa 60’tka. Idealna na szkolne rzeczy, drobniejsze przybory i segregowanie najróżniejszych dziecięcych kolekcji (głównie kamieni, górskich kamieni i monet 😉 ).
.
.
# ŁÓŻKO + MATERAC
.
Łóżko było w zasadzie jedynym „grubym” elementem, który nie poszedł pod nóż. Było zamawiane na Pakamerze zaraz po wyjściu z łóżeczka niemowlęcego i wzięte „na zapas” tak, żeby prędko nie trzeba go było wymieniać. W końcu każdy wspinający się podróżnik ma za sobą noce w drewnianych schroniskach, więc górska kraina małego odkrywcy nie mogła zostać pozbawiona drewnianego domku ;).
Łóżko jest w całości zrobione z drewna. Jego powierzchnia do spania to 160×90 cm. Powinno spokojnie posłużyć jeszcze przez kilka lat. Malowaliśmy je sami nietoksyczną białą farbą. Koszt łóżka + stelażu pod materac – 1000 PLN.
Materac także zamówiliśmy przez Internet. Ma wymiar 160×90 cm (Frankhauer Morfeusz). Ma 7 stref kieszeni i piankę i kokos. Teoretycznie jest ortopedycznym materacem dedykowanym dla alergików. Kosztował ok. 600 PLN.
Nie mogło też zabraknąć poduszki. Jej pierzowy poprzednik zamieniła poduszka ergonomiczna, odpowiednio niższa i idealnie nadająca się dla dzieci. Jest wypełniona pianką „memory” (mamy większe modele) i śpi się na niej genialnie. Na niej rotują poszewki z motywem górskim (Ikea) i typowo wspinaczkowa – ozdobiona w grafiki z ekspresami, czekanami, kaskami i górami (Grimpi.pl). Dzięki takiej podusi dużo częściej sny o przygodach na wysokościach pojawiają się u małej marzycielki :).
.
.
Na ścianie pojawiły się 4 tapicerowane panele wypełnione pianką. Chronią przed brutalnym zderzeniem w nocy ze ścianą (a wiadomo, że ludzie gór miewają dosyć dynamiczne sny ;)). Poza tym dobrze sprawdzają się jako oparcie (np. na czas czytania).
.
.
Niestety poduszki, która tworzy pętlę „ósemkę” nie udało nam się znaleźć. Żółtego węzła jednak nie zabrakło ;).
.
.
Dobrego snu pilnuje także łapacz snów, zakupiony podczas jednej z ostatnich Kai podróży po USA, w indiańskiej wiosce.
.
.
Kompaktowa strefa treningowa
.
O ile w dziecięcych pokojach coraz częściej pojawiają się ścianki wspinaczkowe (dziękujemy, że chwalicie się swoimi realizacjami, zainspirowanymi naszym wpisem), o tyle chwytotablica już tak popularnym akcesorium nie jest. Kajkowy egzemplarz jest w pełni wykonany z drewna i ma wiele zróżnicowanych chwytów, pozwalających w domu trenować siłę palców. Od czasu pierwszego lockdownu – sprzęt doceniony przez wszystkich domowników ;).
Znajdziecie ją TUTAJ. Kosztuje 329 PLN.
Do jej montażu nad futryną drzwi wykorzystaliśmy dodatkowo sosnowe deski, które przycięliśmy idealnie na kształt chwytotablicy. Dzięki czemu grubość obudowy drzwi nie przeszkadza w treningach.
.
.
O kajkowej ściance wspinaczkowej powstał osobny artykuł, nie będziemy więc tutaj powielać jego treści. Pojawiło się pod nim trochę pytań, więc przed pracami zachęcamy także do lektury komentarzy ;). Budując dziecku taką ściankę pamiętajcie jednak o nakręceniu jak największych stopni i głębokich chwytów (klam) – bo najczęściej będą się na niej zwyczajnie bawić i lepiej żeby skończyło się to bez kontuzji ;). Zdecydowanie polecamy rozłożenie grubego materaca piankowego pod lub kupienia specjalistycznego crashpada (np. TAKIEGO). Oczywiście wspinanie się w skarpetkach zdecydowanie odpada!
Bardziej zaawansowanym wspinaczom, którzy uczą się wspinać z dolną asekuracją – można przykręcić na panelu metalowego spita i zaczepić do niego ekspres wspinaczkowy. Dzięki temu nauka wpinania będzie jeszcze efektywniejsza.
.
.
Mózg najlepiej pracuje w górach – pierwsze biurko małej „góromaniaczki”
.
Kiedy Kaja poszła do pierwszej klasy zdecydowanie potrzebowała biurka z prawdziwego zdarzenia. Poza aktywnością fizyczną – uwielbia rysować. Szukaliśmy więc modelu, który będzie mieć szeroki, ale niezbyt długi blat (mało miejsca w pokoju), ale przy okazji da się go ustawiać pod wieloma kątami. Przejrzeliśmy oferty z naprawdę hiper drogimi biurkami i żadne nas nie zachwyciło. Fartownie trafiła się oferta Lidla! Okazało się, że ich biurko, kosztujące niecałe 400 PLN idealnie spełnia wszystkie wymagania.
Żeby je jednak trochę podrasować i ocalić powierzchnię roboczą przed szybkim unicestwieniem – zamówiliśmy docinaną na wymiar okleinę na blat i notebooka, z motywem górskim. Jeśli się znudzi – można ją spokojnie usunąć i tylko zmyć szmatką resztki kleju. Super rozwiązanie także na odnowienie starego blatu (a nawet stołu w kuchni!) – łączny koszt w drukarni online ok. 80 PLN.
..
.
Do biurka dobraliśmy ergonomiczne krzesło, dostosowane do wzrostu Kai (Petit Visto 8 ze sklepu Meblik – rozmiar 4 w kolorze szarym). Dobrze dopasowuje się do obszaru lędźwiowego i wymusza prostą postawę (kosztowało ok. 440 PLN)
.
.
Wspinaczkowe i podróżnicze detale
.
Na koniec kilka wspinaczkowo – podróżniczych detali, ale to właśnie one dodają dziecięcemu pokojowi charakteru. Półki nad łóżkiem zasiedliły ulubione książki, wielki minerał przywieziony z jednego z górskich wyjazdów i drewniane zabawki.
.
.
Kaja dostała swój pierwszy aparat na trzecie urodziny i od tego czasu robi zdjęcia w czasie każdej z podróży. Drewniany aparat poza tematyczną dekoracją jest też częstym akcesorium w zabawach szmacianymi lalkami :).
.
.
Ergonomiczna poduszka z pianki „memory” ukrywa się we wspinaczkowej poszewce (Grimpi.pl).
.
.
Kaja pochłania ogromną ilość książek. W ostatnim czasie na rynku wydawniczym pojawiło się wiele pozycji nie tylko dobrze napisanych, o wartościowych i unikalnych treściach, ale przy okazji genialnie zilustrowanych. We wszystkich historiach himalajskich zawsze odbywa się poszukiwanie wątku Człowieka Śniegu ;).
.
.
Góry wycięte z drewnianej sklejki i piękny minerał, który podtrzymuje kajkowy księgozbiór ;).
.
.
Z prostym wnętrzem idealnie współgrają minimalistyczne plakaty. Na jednej ze ścian znalazł się większy (70x100cm), z górami na miodowo – żółtym tle. Z kolei nad łóżkiem – z czarno białą grafiką, w formacie A3 (Grimpi.pl).
.
.
Góry pod stopami każdego dnia to marzenie każdego miłośnika pionów ;). Dywan z ostrymi szczytami udało nam się znaleźć w sklepie Beliani.pl. Nie był drogi, ale pomimo jasnego koloru jest łatwy w utrzymaniu.
.
.
Ekspresy podliczone, lina zwinięta – mogą trafić do szuflady i czekać na przyszły sezon w skałach ;).
.
.
Też macie w domu energiczne koziczki, dla których każda ilość ruchu to za mało? Podzielcie się koniecznie doświadczeniami z aranżacji dziecięcych pokoi aktywnych maluchów i starszaków. Powodzenia przy realizacji pomysłów, które dopiero dojrzewają w Waszych głowach i tych, którzy zamieszkają nowe przestrzenie :).
21 komentarzy
Wspaniała kompozycja ::) Bardzo ciekawe rozwiązanie ten łóżkowy domek 🙂
Teraz już coraz popularniejsze, ale super sprawa. Dziecko ma swoje małe królestwo na wyciągnięcie ręki :).
Wow! Super pomysł z tą ścianką wspinaczkową 🙂
Ten pokój świetnie wygląda, szczególnie z tą ścianą wspinaczkową.
p11431r
7ucxj3
zixlse
z7hdqe
44heow
fnnunr
ew1rlb
tjf9e9
3er12s
wp0qjq
ozw7q6
ct1cnt
b1euc7
tkksq1
3s9rh7
2986r1
4fd5el