Pamiętacie westerny, oglądane na szklanym ekranie, do niedzielnego rosołu? Nie? Tylko my jesteśmy starzy? 😉 Tak czy inaczej – nigdzie nie poczujecie się bardziej „kowbojsko” niż na Dzikim Zachodzie*. I chociaż mówią, że prawdziwego Dzikiego Zachodu i kowboi już nie ma – to krajobrazy zostały**. Jeśli mielibyśmy postawić na jedno miejsce, w którym panoramy dosłownie wyrywają z siodła – Monument Valley zdecydowanie wychodzi na prowadzenie!
//* Miejsce numer 2 – Western City pod Karpaczem ;).
//** Zostali też Indianie z biletami do tychże krajobrazów.
.
Zachód na Dzikim Zachodzie
.
W okolice Monument Valley docieramy w „porze obiadowej”. Teoretycznie zdjęć się w takich godzinach nie robi, bo wszystko jest szare i płaskie, ale… Zatrzymaliśmy się (w celach rozpoznawczych) na słynnej drodze US-163 (w miejscu znanym jako „Forrest Gump Point”). Nieoczywiste warunki stworzyły całkiem ciekawy klimat…
.
.
Żeby optymalnie wykorzystać czas – robimy szybkie zakupy w mieście i ruszamy w stronę parku. Bilety wjazdowe kupujemy w budce, w pobliżu visitors centre (20$ za auto). Nie działa tu niestety National Park Annual Pass, bo Monument Valley jest parkiem plemiennym. Tak czy inaczej – cena wydaje się być całkiem „ludzka”, patrząc na to co dostajemy w zamian! Nie jesteśmy także zmuszeni poruszać się w zorganizowanych grupach, za grube dolary (jak w przypadku Kanionu Antylopy!).
.
.
Uprzejma pani w kasie informuje nas, że jest dosyć późno i wkrótce zamykają, więc z pewnością nie zdążymy objechać parku. Z tej okazji – możemy biletu użyć do wjazdu kolejnego dnia. Niezły bonus ;). Co prawda trochę zaniepokoiły nas rogatki wjazdowe, ale łatwo można je objechać bokiem – zapominamy więc o istnieniu zegarków i łapiemy tyle światła ile się da ;). Tego wieczora skupiamy się głównie na słynnym punkcie Johna Forda, a ostatnie „ognie” na niebie fotografujemy tuż przy głównej drodze, już po opuszczeniu granic parku.
.
.
Na zachód słońca postanawiamy wrócić kolejnego dnia – przed wyruszeniem w dalszą drogę. Zatrzymujemy się mniej więcej w połowie pętli Valley Drive (jedyna samochodowa trasa, którą można zrobić bez wykupionej wycieczki). Niebo czyste, kolory nad nami jeszcze mocniej podbijają czerwienie skał. Nie czekamy niestety do nocy, bo przed nami kilka godzin jazdy…
.
Skalne pomniki pod gwiazdami
.
Zanim postawiliśmy wymarznięte członki w Monument Valley (w końcu startowaliśmy z polskiej zimy do… amerykańskiej zimy…) – w głowach snuły nam się wizje magicznych nocy. Właśnie tutaj. Wyrastające”znikąd” skały, a nad nimi rozgwieżdżone niebo. Takie widoczki to nawet lokalsom nie powinny się znudzić ;). Tymczasem…
Po późnej kolacji wyczekujemy nastania pełnej ciemności i z Kayente ponownie ruszamy w kierunku MV. Nie było łatwo opuścić ciepłe wyrko (ok. 22), kiedy upały znacząco zelżały. Ja, jako etatowy zmarźluch – wbiłam się nie tylko w ciepłe termale, ale także w polar, ciepłą puchówkę i kurtkę z Gore-TEX’em, chroniącą przed agresywnym wiatrem. I było mi tak akurat. Wiatr zdecydowanie potęguje odczucie zimna, o czym szybko przekonujemy się na miejscu.
Droga wjazdowa do parku jest zamknięta i chociaż opuszczoną rogatkę dałoby się ominąć – odpuszczamy temat. Nie chcemy sprawdzać jak bransoletki połączone łańcuchem leżą na naszych nadgarstkach ^^. Zostawiamy więc kulturalnie auto na parkingu i ustawiamy statywy na najbliższym wzniesieniu. Choć wyraz „ustawiamy”, w przypadku walki z podmuchami wiatru, jest trochę na wyrost – udaje się w końcu jakkolwiek ustabilizować konstrukcje, bez której fotografowanie nocą byłoby niemożliwe.
Teren za dnia wydawał się być bardzo odludny. Perspektywa zmieniła się jednak nocą, kiedy światła z osad, mieszczących się na terenie parku, stworzyły wyraźną łunę na niebie! Szybko zaczęły się także zbierać chmury, dodatkowo odbijając kolory z gruntu. Efekt końcowy jednak nie wyszedł taki zły…
.
.
Po drodze „na nockę”, zarządzamy stopa kilkaset metrów dalej – po przeciwnej stronie centrum dla odwiedzających. Niebo ponownie pokazało kilka pokaźnych błyskotek. Po drugiej stronie drogi idealnie widać jak z nieograniczenie płaskiego terenu wybijają się pokaźne kolosy skalne!
.
.
Jak zaplanować czas
Na Monument Valley warto przeznaczyć minimum jeden pełny dzień. Jeśli jednak macie w planie zarówno wschody, zachody, nocne zdjęcia, własny objazd, a może do tego wykupione wycieczki i treki – będą potrzebne co najmniej 2, 3 dni.
.
.Nam musiało jednak wystarczyć 1,5 dnia. W tym czasie:
.
Δ ↟ Fotografowaliśmy zachody słońca (pierwszego i drugiego dnia).
.
Δ ↟ Drugiego dnia udało nam się zobaczyć wschód słońca.
Δ ↟ Zrobiliśmy słynną pętlę „Valley Drive” (około 27 km), która nie wymaga dokupienia płatnej wycieczki.
.
.
Δ ↟ Zatrzymaliśmy się w obowiązkowym punkcie Johna Forda (pamiętacie te krajobrazy z filmu „Rio Grande” ? 😉 ) na iście kowbojskie plenery.
Pierwszego dnia dotarliśmy tu przed zamknięciem parku i na miejscu poza nami były tylko duchy Indian (pora roku też zapewne miała na to wpływ!). Kolejnego na szczęście też nie było tłumów (zima!!). Ledwie kilka aut. Z tego zapewne powodu tutejsze konie nie cieszyły się zbytnią popularnością i mogliśmy się w pełni wczuć w kowbojskie klimaty!
.
.
Oczywiście nie mogło zabraknąć elementu obowiązkowego – czerwonej sukienki ^^:
.
.
Co jeszcze można zrobić na miejscu?
Podobało nam się bardzo! Gdybyśmy mieli jeszcze jeden dzień – z pewnością zdecydowalibyśmy się na słynny trekking szlakiem Wildcat. Trasa okrąża Mitten Buttes i Merrick Butte (pętla ma niecałe 5km). To jedyna wędrówka, którą możecie zorganizować samodzielnie, bez potrzeby zatrudniania przewodnika.
Kolejną opcją są zorganizowane wycieczki. Ich niewątpliwą zaletą jest możliwość dotarcia do miejsc, które nie są dostępne na własną rękę. Dają też szansę uzyskania zupełnie innej perspektywy na skalne atrakcje i zbliżenie się do nich. Niestety – są piekielnie drogie! Kolejna wada – są zorganizowane (czytaj: jedziesz busikiem z grupą innych turystów i stajesz gdzie przewodnik karze). Przejrzeliśmy jednak dostępne opcje (gdyby ktoś z Was chciał się skusić) i najciekawszą wydaje się być wycieczka „Lower Monument Valley”. 3 godzinna wycieczka kosztuje ok. 80 USD za osobę. Są też odpowiednio droższe – typowo fotograficzne (uwzględniające tzw. „złote godziny”).
Monument Valley bez biletu
.
Naszym zdaniem, cena biletu wstępu do Monument Valley nie jest jakoś mocno wygórowana (jak w przypadku chociażby Kanionu Antylopy czy innych popularnych atrakcji). Jeśli jednak chcesz zaoszczędzić 20$ – nie wjeżdżając na teren parku możesz także znaleźć kilka ciekawych „spotów” fotograficznych.
↟ Forrest Gump Point
Obowiązkowy punkt na drodze do Monument Valley (GPS: 37.101393, -109.990973). Trzeba być ostrożnym robiąc zdjęcia. Droga może nie jest wybitnie ruchliwa, ale jeżdżą po niej auta. Lepiej nie dać się głupio uszkodzić. W ciągu dnia (i na pewno w sezonie) z pewnością będzie kolejka do zdjęć ;). Wieczorem poza nami, była jeszcze jedna ekipa (ale szybko się zmyli). Za to w południe – co chwilę ktoś wyskakiwał na środek drogi. Dzięki zróżnicowanemu światłu – zapamiętamy to miejsce w kilku odsłonach.
.
↟ Valley of the Gods
Nie mieliśmy niestety czasu na wizytę w Valley of the Gods (takie mniejsze i mało popularne Monument Valley), ale na pewno zawitamy tam przy okazji kolejnej wizyty w tych stronach. Do „Doliny Bogów” jest jakieś 52 km (od MV), za to kuszące wydają się nazwy formacji skalnych (jak np. Panna w Kąpieli, Siedmiu Żeglarzy czy Zamek) i brak wizji tłumów (może mieć to szczególne znaczenie w sezonie). Wjazd bezpłatny.
↟ Parking w pobliżu visitors centre, przed wjazdem na teren parku.
Zarówno część fotografii, które zrobiliśmy o wschodzie, jak i zachodzie słońca – powstały dokładnie z tego miejsca! Nie trzeba się zatem zapuszczać głęboko w park, żeby mieć jego ogólny zarys. Co nie zmienia faktu, że zdecydowanie polecamy przekroczyć parkowe bramy ;).
.
.
↟ Droga do Monument Valley.
.
Zanim dotrzecie do Monument Valley – rozglądajcie się na boki (*rzecz jasna – poza kierowcą). Wiele ciekawych skalnych kolosów można uchwycić z pobocza, kilka kilometrów przed wjazdem do parku.
.
.
Dojazd / noclegi
.
Do Monument Valley zewsząd jest daleko. Można co prawda dolecieć na jedno z lotnisk, a później wypożyczyć samochód, ale to zawsze będzie minimum 5 godzin jazdy (najbliższe lotniska znajdują się w Albuquerque lub Phoenix, 130 km dalej jest z Las Vegas). Najlepiej zatem „wpleść” go w większą samochodową trasę (jadąc np. z Arches czy Kanionu Antylopy).
.
.
..
W pobliżu nie ma zbyt wielu opcji noclegowych. Jeśli zależy Wam na przyzwoitym standardzie i cenie – polecamy motele w odległej o około 30 minut jazdy miejscowości Kayente.
Za pokój dla 4 osób w Kayenta Monument Valley Inn zapłaciliśmy w lutym 322 PLN. Słodkie śniadanie w cenie ;).
↟ Przy samym wjeździe do parku – niesamowicie prezentuje się z kolei The View Hotel. Ceny pokoi startują od okolic 119 usd, domków od 209 usd. Od lipca działa także camping.
↟ Ciekawą opcją widokowej akomodacji jest także Gouildings Lodge. Nie jest to raczej budżetowa opcja, ale pięknie położona. Ceny pokoi startują od 239 usd. W sezonie funkcjonuje tu także camping (38 usd namiot/ noc).
26 komentarzy
Po prostu genialne zdjęcia! Popłakałam się, bo spełniliście moje marzenie! Kiedyś też tam będę 🙂
Trzymamy mocno kciuki, bo tam jest obłędnie! Oby świat się szybko naprawił i znów dało się bezpiecznie poruszać po tych rejonach!
Stany Zjednoczone są moim największym marzeniem, mam nadzieję, że kiedyś uda się mi się wybrać w taką podróż. Niesamowity wpis, bardzo motywujący i interesujący. Na pewno skorzystam z wielu praktycznych porad, kiedy w końcu będę mieć możliwość zaplanowania takiego wyjazdu.
Marzą mi się Stany. Od dawna. Od czasów grania na Atari w grę Road Race 🙂 a ostatnio to przez serial Breaking Dad i akcja dziejąca się w Nowym Meksyku
b2ae3tj
jptchz
Super zdjęcia, lecę właśnie na Zachodnie Wybrzeże USA i mam nadzieję, na podobne zdjęcia. CHciałbym Wam ukraść na chwilę jedno zdjęcie na mój profil.
Aż chce się tam pojechać i samemu zobaczyć 🙂
mlwtyl
f4z95h
axixzv
6m6e2v
ndexn2
du3qtw
l23zyn
df07fy
x0hx90
a9r4b6
iwgd1h
7m9ph9
lmisuw
suyb6t
kp6bri
sc2twf
4iy0qj
8a11hp