Home Europa Zimowa Islandia w obiektywie sześcioletniej Kai – galeria zdjęć

Zimowa Islandia w obiektywie sześcioletniej Kai – galeria zdjęć

Autor Kamila Budrewicz
maly fotograf Kaja Budrewicz

Niewiele brakowało, a nie zabralibyśmy na Islandię Kai aparatu. Wszystko przez bagaż podręczny w wydaniu XXS (pozdro dla „łizera”;) ) i zespół zadymy przedwyjazdowej. Na szczęście – przed wyjściem sprawdzamy wszystko raz jeszcze. Naszej sześciolatce włącza się czujność:

– A mój aparat zabraliście?
– Yyyy… chyba nie. [Głupio wyszło] Który chcesz? Żółtego nikona czy bezlusterkowca srebrnego? Zaraz dopakuję.
Spojrzała posępnym wzrokiem. Jak mogliśmy zapomnieć o jej sprzęcie?
– A który jest lepszy?

Tym sposobem do plecaka trafia znacznie cięższy (od jej dziecięcego kompaktu) Fuji Xt-10. Z płaskim, jak naleśnik obiektywem (27mm 2.8), nie zajmuje na szczęście zbyt wiele miejsca i dobrze leży w dłoniach (nawet tych mniejszych). Na 3 dni gonitwy po zimowej Islandii – w sam raz;).

zimowa islandia z dzieckiem

Chwilę się naświetla – trzeba czekać ;).

Nie wszędzie warunki i sprzyjały. W wielu miejscach palce wyjęte z rękawic zamarzały w ułamku sekundy, więc robienie zdjęć nawet dla nas nie było czystą przyjemnością. Czasami też, ze względu na bezpieczeństwo, aparat nie wychodził z plecaka (na lodowcu, w jaskiniach, podczas śnieżnej zawieruchy…).
Bywały jednak momenty „pełnego ostrzału”, gdzie nawet sople drżały od dźwięków migawki… (cyfrowej, bo cyfrowej, ale co tam 😉 ).

Nie przedłużając – zobaczcie jak Islandię widzi kilkuletnie oko. Nas zawsze zaskakuje to, na jakie elementy Kaja zwraca uwagę, które my całkowicie pomijamy. To były tylko 3 dni, z czego jeden bardziej aktywny niż zdjęciowy, ale „kilka” kadrów udało się wybrać :).

punktor

Nad wodospadem Skógafoss byliśmy bardzo wcześnie, ale niestety zabraliśmy ze sobą tylko dwa statywy. Kiedy Kaja doczekała swojej kolejki – całkowicie czystego kadru już niestety nie miała (a to niedobrzy starzy 😉 ). Wodospad wyszedł jej przepięknie, ale to co nas zaskoczyło po powrocie, to wcześniejsze kadry, zrobione z „ręki”…

zimowa islandka z dzieckiemSkógafossSkógafossislandia mały fotograf
punktor
Okolice Arnarstapi zrobiły na nas ogromne wrażenie.  Na Kai jeszcze większe, bo po drodze właściciel jednej z okolicznych farm przewiózł ją na koniu islandzkim, a kiedy wypatrzyła w skałach gniazda ptaków – swoją uwagę skupiła na nich, na kamieniach i… na uciekających przed falami ludziach ;).
Kiedy jednak maszerowaliśmy po okolicy, widzieliśmy, że Kaja robi jakieś zdjęcia, ale szukaliśmy przede wszystkim własnych kadrów. Jakie było nasze zdziwienie po powrocie, kiedy na jej karcie pamięci znaleźliśmy TE ujęcia. Z pewnością – część tu losowych „strzałów”, ale…  niektóre okazały się bardzo dojrzałe. Przez tykający zegarek, skupialiśmy się na pocztówkowych widokach, podczas gdy Kaja rejestrowała to co widzi…
zimowa islandka z dzieckiemzimowa islandia z dzieckiemArnastapi ArnastapiArnastapi zimowa islandka z dzieckiemArnastapiArnastapi
punktor
Islandia jest tak piękna, że trzeba mieć w sobie dużo samozaparcia, aby nie zatrzymywać się co chwilę na zdjęcia ;). Czasami jednak nie można się było opanować. My… – fotografowaliśmy wtedy widoki jak wściekli. Kaja…  – trochę gór… trochę pęcherzyków w lodzie ;).
islandia
islandia zimąislandiaislandiaislandia
punktor
Sheep’s Waterfall, okoliczne krajobrazy i pełen powagi tata ;).
islandia zimą z dzieckiem islandia zimą z dzieckiem islandia zimą z dzieckiem
punktor
Kirkjufell w świetle znikającego słońca. Zimno było bardzo, a w dodatku całkiem tłoczno. Japończycy podbiegali do Kai, wręczając jej czekoladki. W takich warunkach nawet dziecko skłania się bardziej w stronę herbaty z termosu, ale cukierki zostawiła sobie na pamiątkę ;). Znaleźliśmy sobie w końcu całkiem wygodne miejsce na szerokiej półce skalnej i mimo, że marzenia o fenomenalnym zachodzie włożyliśmy między puch, a gore – tex – widoki wynagradzały. Kaja wypatrzyła też coś tylko dla siebie – gigantyczne sople lodowe! Za każdym razem szuka ich na zimowych szlakach, a te były wyjątkowe. Niektóre strasznie grubaśne i konkretnych rozmiarów – strach pod takimi stawać (a kilku „śmiałków” się znalazło).
Zobaczcie tymczasem ten charakterystyczny stożek i przymrożone wodospady…
Kirkjufel
Z innej perspektywy i za dnia Kirkjufell wygląda zupełnie inaczej. Kaja zarejestrowała także jego okolice. Kiedy nie wieje wiatr i nie ma śnieżycy – góry w zimowym wydaniu podobają się jej najbardziej :).
Cieszymy się bardzo, że Kaja złapała fotograficznego bakcyla i rejestruje to, na co sami nie zwrócilibyśmy pewnie uwagi. Jej spojrzenie na te same miejsca ubogaca nasz wspólny obraz każdej podróży.
Jeśli Wam także kajkowe kadry przypadły do gustu – nie krępujcie się podać ich dalej ;).
Aparat: Fuji XT-10
Obiektyw: Fujinon 27mm F2.8
Pasek do aparatu: Coloriso, szyty w specjalnym rozmiarze na zamówienie

Może Ci się także spodobać

1 komentarz

werkaandlenka 31 sierpnia 2019 at 22:29

Piękne są! Przewijałam w górę i w dół kilka razy. Ma dziewczyna talent i oko 🙂

Reply

Zostaw komentarz