Lato dla fotografa ma jedną sporą wadę – dzień zaczyna się o tak bestialskiej porze, że czasami istnienie nocy ciężko zarejestrować (zwłaszcza kiedy taki przykładowy fotograf kładzie się spać o 23, a budzik się drze na niego o 2). Weź tu się zmuś i rusz cztery litery w teren po czymś takim. Łatwo nie jest. Ba – nie dostaniesz także gwarancji sukcesu. Jeśli jednak swoje siły połączą: dobre miejsce, umiejętności, pomysł i szczęście – jest spora szansa, że wykonasz całkiem niezłe zdjęcia :). W końcu – wschody słońca bywają dużo bardziej spektakularne niż zachody…
W POGONI ZA „LASERAMI”
Na pierwszy ogień wybraliśmy tego lata Szczeliniec Wielki – idealne miejsce do 2 godzin drogi z Wrocławia na wschody. Nie są to Rysy (góra ma 919 m n.p.m.), więc nie trzeba latem wychodzić 3 dni wcześniej, żeby zdążyć na upragnioną godzinę „K”. Na szczycie działa schronisko, więc jeśli uda Ci się znaleźć wolne miejsce – nie musisz nigdzie w nocy wchodzić. My tego farta nie mieliśmy, za to startując z naszej bazy noclegowej (kilkaset metrów od szlaku) na szczyt dotarliśmy w przeciągu 30 minut (idąc dosyć żwawo, więc wystarczy sobie dodać z 10, 20 i wchodzić wolniej).
Miej na uwadze, że latem dzień rozpoczyna się bardzo wcześnie (w zależności od miesiąca – od 4 z minutami do 5:30). Samo wejście nie jest trudne, ale może być męczące dla mniej wytrenowanych – do pokonania jest kilkaset kamiennych i betonowych schodów. Koniecznie zabierz ze sobą czołówkę!
.
.
Poranne „lasery” promieni słonecznych na Szczelińcu Wielkim przyciągają fotografów nie tylko z okolic. U podnóży góry zbierają się mgły (oczywiście nie jest to regułą), które rozpraszane przez światło wschodzącego słońca wyglądają właśnie jak przecięte laserowymi ostrzami.
Cały spektakl zaczyna się jakieś 40 – 50 minut od momentu, kiedy Słońce pojawia się nad horyzontem. Nie porzucaj więc fotografowania, kiedy będzie Ci się wydawać, że już po wszystkim. Prawdziwa magia ma najczęściej miejsce chwilę później…
.
.
Na skalistych zboczach Szczelińca jest co najmniej kilka bardziej wysuniętych miejsc i punktów widokowych. Jeśli pozwoli Ci na to czas – zrób rekonesans i przetestuj dwie, trzy lokalizacje. Dzięki temu krajobraz, który uwiecznisz na swoich zdjęciach będzie bardziej zróżnicowany.
.
.
A CO PO WSCHODZIE?
.
Jeśli myślisz, że dobre światło już się skończyło i pora odmieścić się w dolinki – nie rób tego ;). Kiedy Słońce zaczyna piąć się na niebie coraz wyżej – zaczyna powoli zaglądać do skalnego labiryntu na Szczelińcu. Surowe ściany powoli nabierają kolorów, a detale na nich stają się coraz bardziej wyraziste. Góra odsłania także wiele ciekawych formacji skalnych, wystających między roślinnością pokrywającą szczyt.
.
.
Zanurzając się w tunelach labiryntu o tej porze dotrzesz do wyjątkowych miejsc, zanim dogonią Cię inni turyści ;). Trasa jest dobrze oznakowana, więc spokojnie – nie zabłądzisz. A jeśli nawet, to w całkiem niezłych okolicznościach przyrody…
.
.
Wśród licznych korytarzy skalnych, na nas, największe wrażenie zrobiło miejsce zwane Piekiełkiem. Schodzi się tu wąskimi schodkami, wychodzącymi z Diabelskiej Kuchni. Niesamowita sceneria. Nic dziwnego, że kręcono tu sceny do filmu „Opowieści z Narnii: Książę Kaspian”.
.
.
Od razu wiadomo, gdzie trafiłeś. Z surowej skały bacznie przygląda Ci się mroczna postać, zaklęta w kamień. Bądź więc czujny – pilnuj ISO, przysłony i kadrów – to z pewnością wyjdziesz stąd cały i… zadowolony ;).
.
.
Żyją tu także bardziej przyjazne stworzenia, które o świcie bywają lekko senne i potrafią całkiem ładnie zapozować. Ta młoda zięba siedziała spokojnie za jednym z drzew, przy wyjściu ze skalnego labiryntu Szczelińca.
.
.
JAK SIĘ PRZYGOTOWAĆ NA PORANNY PLENER?
.
.
- Koniecznie sprawdź prognozę pogody, najlepiej w dniu poprzedzającym planowany wyjazd – w deszczowy czy pochmurny poranek Słońce zginie za gęstymi masami pary wodnej i nie uzyskasz upragnionego efektu.
- Upewnij się o której godzinie wschodzi Słońce, żebyś na miejscu był przed czasem (dolicz do tego czas rozłożenia sprzętu, zamontowania aparatu na statywie itd.). My korzystamy z aplikacji na telefon – Sun Survey. Pokazuje nie tylko dokładny czas wschodu i zachodu Słońca w wybranej lokalizacji, ale także jego pozycję – ułatwia to znalezienie odpowiedniego miejsca do fotografowania.
- Zabierz ze sobą statyw (jeśli nie lubisz dźwigać ciężarów, a budżet Ci na to pozwala – zakup lekki model carbonowy). Pozwoli Ci robić zdjęcia, zanim się przejaśni i ułatwi uzyskać ciekawe efekty przy dłuższych czasach naświetlania (np. rozmyte mgły).
- Przydadzą Ci się w tym miejscu dwa obiektywy – szerokokątny i teleobiektyw. Ten drugi – do fotografowania „widoczków” w dolinach, a szerokokątny do ujęć bliższych skał i w labiryncie Szczelińca (i co tam Ci jeszcze wyobraźnia podpowie). My mieliśmy ze sobą obiektywy o ogniskowych 70-200, 15-30 (używany z aparatem pełnoklatkowym) i 10-20 (używany z DX’em). Żałowaliśmy, że nie zabraliśmy także czegoś dłuższego, więc jeśli w swojej szafie masz jakieś 500mm – weź je ze sobą, a nie pożałujesz ;).
- Nie zapomnij o czołówce (jeśli nie uda Ci się zarezerwować noclegu w schronisku na szczycie), czymś cieplejszym do ubrania (zanim zrobisz swoje idealne zdjęcie, możesz zmarznąć nawet w środku lata 😉 ) i woreczku szczęścia (tego nigdy za wiele).
- Noclegi:
- Schronisko „Na Szczelińcu” – naszczelincu.pl – znajduje się na samym szczycie góry. Śpiąc tutaj nie będziesz się musiał z rana nigdzie wspinać ;).
- Zajazd „Carlsberg” – zajazdkarlow.pl – leży jakieś 200m od szlaku na Szczeliniec Wielki (prowadzi do niego droga po prawej stronie budynku). Dobra i niedroga baza noclegowa (50 pln/os.).
.
Jeśli jednak nie jesteś obładowanym po szyje sprzętami, fotograficznym zapaleńcem, który rzuca wszystko i rusza w teren, wiedząc, że „będzie warun” – także powinieneś zobaczyć to miejsce w świetle wschodzącego słońca. Usiądź wygodnie na kawałku ławeczki czy skały i po prostu… naciesz oczy tym niesamowitym widokiem…
.
.
Podobał Ci się ten tekst? Nie wahaj się, jeśli zapragniesz go udostępnić swoim znajomym – za tak dobry uczynek trafisz z pewnością do nie… – sam wiesz z resztą gdzie^^.
3 komentarze
Warun zdecydowanie był na zdjęciach
Był był! Chociaż warto sprawdzić co tam się dzieje na jesień – ponoć widoki wyrywają migawki z aparatów ;).
Dla takich widoków, to ja jestem wstać przed świtem. Tylko u mnie dobre miejsca widokowe, to trochę daleko, z Łodzi muszę jechać w Jurę Krakowsko-Częstochowską. Jeżeli chodzi o porę roku, to raczej wybrałbym jesień lub wiosnę, nie dlatego, że można dłużej pospać, tylko ładniejsze światło 🙂