Pamiętacie film z 93′ roku z Tomem Hanksem i Meg Ryan (czyli topowa obsada komedii romantycznych w latach dziewięćdziesiątych), w którym główny bohater przeprowadza się wraz z synem z Chicago do Seattle, żeby ułożyć sobie życie na nowo? To wzruszająca historia o bólu, miłości (przede wszystkim ojca do swojego dziecka i tej, którą otrzymuje w zamian), o przeznaczeniu, bezsennych nocach… I o mieście… w którym deszcz pada ponoć częściej niż w Londynie, wszędzie jest daleko (od reszty kraju odcinają je Góry Skaliste i Kaskadowe, a do wielu najpopularniejszych miast USA – całe kilometry)… Za to gdy zapada zmrok… światła domów, wieżowców, ulic i nadwodnych atrakcji odsłaniają całkowicie inne oblicze tego niesamowitego miasta…
Jeśli podobnie jak bohater słynnego filmu, nie możecie w nocy spać – będąc w Seattle, aparat w dłoń i na miasto ! A jest czym oko i obiektyw nacieszyć…
.
.
.
.
.
.
.
.
Kiedy miasto budzi się do życia, nabiera zupełnie innych barw. O wczesnej porze budzą się biegacze, otwierają pierwsze kioski z gazetami i miejsca, w których można się napić kawy (niezbędnej zwłaszcza dla tych , którzy mieli bezsenną noc;) )…
.
.
Jeśli urzekło Was to niesamowite miasto, jak w bajce ukryte za górami, za lasami, za rzekami – pakujcie walizki i w drogę.
Teraz albo nigdy, nigdy to straszne słowo (…).” [cytat z filmu: „Bezsenność w Seattle”]+
Nie liczcie na przespane noce.
4 komentarze
Piękne, dziękuję!
My także 🙂 Pozdrawiamy !
Mi o klimacie Seattle nigdy nie pozwalają zapomnieć Chirurdzy, których wciąż oglądam. Co do samego miasta kojarzy mi się z innowacyjnymi rozwiązaniami, pięknymi krajobrazami, hipsterstwem (Starbucks) i dużą społecznością LGBT. Ciekawe jakie jest naprawdę.
Haha – ciekawe jakie produkcje tam jeszcze powstały 🙂 To niezłe doświadczenie skonfrontować wyobrażenie miasta (to filmowe) z rzeczywistością. Miasto nie jest jakieś super popularne, przez co jest słabiej skomunikowane lotniczo z Polską (ciężko więc liczyć na promocje lotnicze). Jeśli ktoś miałby ochotę się więc wybrać tylko tam, to niestety nie jest to tak łatwe (i tanie) jak w przypadku Chicago czy Nowego Jorku. Zdecydowanie warto skorzystać z lokalnych linii lotniczych (jeśli tylko czas na to pozwoli) i wybadać te rejony przy okazji wizyty w Stanach.