To nasz pierwszy raz w Indiach, także pierwsze azjatyckie kroki. Poza prowincjami – wszędzie tłumy ludzi do późnych godzin. Tutaj ciężko być po prostu samemu. W jednej chwili pojawia się jakieś towarzystwo – z przeróżnymi intencjami . I tak Jaipurze , przy zabudowaniach Fort Amber, wokół nas zleciała się grupka panów (w tym jakiś ochroniarz)- podbiegającymi do mnie z pytaniami czy jestem jakąś konkretną (tu padło imię i nazwisko) aktorką z Bollywood – oczywiście nie zastanawiała ich moja totalna nieznajomość języka i nieukrywane zdziwienie. Zaczęli przynosić podarki, robić zdjęcia, a także z ogromną radością – pozować nam do zdjęć. Uśmialiśmy się do łez, było niesamowicie sympatycznie a do tego… wspomnienia tej całej sceny zostały uwiecznione na naszych zdjęciach. Ta sytuacja była jedyna w swoim rodzaju, ale zarówno wcześniej jak i później – Indie okazały się dla nas fotograficznym rajem…
Nasze poprzednie doświadczenia w fotografowaniu ludzi i ulic (zwłaszcza w różnych częściach Afryki) były najróżniejsze – od bardzo pozytywnych (zwłaszcza w Kenii, w Tanzanii i na Zanzibarze czy Senegalu i Mali) do ostrych słownych sprzeciwów w krajach muzułmańskich (może z dwie akcje – bo raczej unikaliśmy potencjalnych konfrontacji tego typu ;). A tutaj – takich sytuacji jak wyżej (z dokładnością do bollywoodzkiej gwiazdy) – było mnóstwo! Można by pomyśleć, że jest trafiliśmy do „fotograficznego raju”. Bo tutaj tematy leżą dosłownie na ulicy (i to nie tylko z tego powodu, że wszystko co widzimy jest po prostu egzotyczne). Do tego sami hindusi – ci, z którymi udaje się wejść w większą „interakcje” są niesamowicie sympatyczni – i widać, że bariera językowa nie jest tutaj żadną barierą 🙂
Podróżowaliśmy wzdłuż Rajastanu po czym przemieściliśmy się na ostatnią część naszej podróży do „tropikalnej” Kerali.
W obu tych miejscach – wrażenia podobne – otwartość ludzi jest niesamowita. Ma to bezpośrednie przełożenie na jakość fotografowania – ludzie zarówno chętnie pozują jak i… bardzo chcą fotografować nas (a najlepiej siebie z nami). Co dla nas było początkowo lekko szokujące- panowie w takich „sesjach” pierwsze co – chwytają Smoka za rękę (ot taki „przyjacielski” gest). Zdecydowanie jednak lepiej czujemy się w charakterze fotografów niż modeli – a ta podróż do Indii dała nam szansę spotkać i uwiecznić wiele osób. Ciężko nam było wybrać, co pokazać – bo tylu portretów nie zrobiliśmy, jak do tej pory, w trakcie żadnej z naszych podróży.
Zapraszamy zatem na serię portretów najbardziej charakterystycznych postaci, uchwyconych przez nas w trakcie podróży po Indiach:
4 komentarze
Bollywood świetne, nastepnym razem już się możesz przedstawiać od razu odpowiednio :p zdjęcia: klasa sama w sobie, super!
Haha:) Dzięki! Tak- przy kolejnej okazji będę z pewnością używać swojego oficjalnego indyjskiego imienia;P
Zdjęcia super 🙂 Czy musiałaś ich namawiać do pozowania? Czy tak z zaskoczenia je robiłaś? Zawsze mam z tym problem i przyznam, że zwykle podglądam innych i niewiedzą że ich fotografuję 😉
xo5mg3