Dziś coś dla fanów Gwiezdnych Wojen (albo co najmniej zaznajomionych z tematem) – pozostali będą zapewne robić wielkie oczy i się zastanawiać „o co kaman?”*.
Święta coraz bliżej – na każdym kroku jesteśmy spamowani katalogowym dizajnem, rodem z amerykańskich filmów (z piosenkami Mariah Carrey w tle) i weź tu nie ulegnij tym wszystkim „trendom” i ogólnej mobilizacji. Sera się w dyskoncie nie da kupić, nie potykając się o wystające gałęzie sztucznych choinek i złote serpentyny napchane w kosze (na całej długości sklepu). I weź tu w tym wszystkim zachowaj swój styl, poczucie estetyki i takie tam 😉
P.S. Tak… będziemy mieć choinkę… 😉 Nawet będzie pachnieć (jest szansa, że nie siarką^^)…
.
* Wyjaśnienie dla tych nie gwiezdno-wojenkowych - na oknie, zamiast typowej gwiazdki święcącej (nie święcącej) czy innych pierdół świątecznych do wieszania sobie w ramach dekoracji - zawisła bojowa stacja kosmiczna, która może niszczyć całe planety (tak zwana Gwiazda Śmierci), znana z serii filmów "Gwiezdne Wojny". W końcu gwiazda to gwiazda^^