Trochę się w tym naszym życiu niezłych „widoczków” naoglądaliśmy. W samej Afryce, naszej wielkiej miłości, jest tyle pięknych miejsc, które na dzień dobry powodują pełen opad szczęki. Po takie jednak jak Deadvlei w Namibii, to nawet nasza wyobraźnia wcześniej nie odważyła się sięgać…
.
.
Budzik, skurczybyk jeden, odważył się zadzwonić o 4 rano – ryzykując swoim życiem, jak i urządzenia na którym funkcjonował. Było jeszcze ciemno, totalnie ciemno – bez czołówki nie byliśmy w stanie poza namiotem zlokalizować nawet własnych stóp. Z orientacją w terenie za to świetnie poradził sobie szakal, który o tak bandyckiej porze uprawiał slalom pomiędzy naszymi namiotami, w poszukiwaniu resztek wczorajszej kolacji. Szybkie mycie zębów, ogarnięcie rzeczywistości i wskoczenie w jakiś kawałek ubrania, który był akurat najwyżej zapakowany w plecaku i najwyższy czas startować…
.
.
Droga do „martwego bagna” nie jest łatwa – opony samochodu przebijają się przez piaskowe koleiny, jak przez głębokie śniegi na zboczu góry. Ważna jest tutaj prędkość – jakikolwiek „stop” może spowodować utknięcie tu na dłuższą chwilę. Nie ma co próbować wbijać się tu samochodem osobowym – wydostanie się z piaskowej pułapki może nie być takie proste.
Czuliśmy jak nasz pojazd, na konkretnych oponach typu MT, walczy mocno przecinając kolejne metry piasku. Zaczęło się rozjaśniać, więc upływający czas coraz bardziej działał na naszą niekorzyść. Tak bardzo pragnęliśmy być na miejscu przed wschodem słońca! Jak już prawie „witaliśmy się z gąską”, okazało się, że z piaszczystego parkingu do przejścia jest jeszcze niezły kawałek. Trasa do celu to nie jakaś tam uklepana ścieżynka, a przeprawa przez konkretne wydmy – zafundowaliśmy więc sobie niezły trekking z pustymi żołądkami ;). Ale co tam – kiedy surowy krajobraz Deadvlei zaczął wyłaniać nam się na horyzoncie, łaknienie się wyłączyło. Pojawił się za to inny głód – zobaczenia i uwiecznienia wszystkiego, co się da ;).
.
.
Ciężko uwierzyć, że jakieś 1000 lat temu była tu woda – było zielono, rosły akacje i krajobraz zupełnie nie przypominał tego z czasów obecnych. Kiedy wydmy całkowicie pozbawiły to miejsce dostępu do wody – zaczęło powoli przeradzać się w cmentarzysko, ukryte wśród piaskowych „gór”. Jedną z nich jest Wydma 7 (nazywana także „Big Daddy”), Namibijczycy uważają za najwyższą wydmę świata – ma około 400 metrów (w zależności od wiatrów i pory roku). Te w Ameryce Południowej są jednak zdecydowanie wyższe ;). Na „Dużego Tatusia” jednak każdego dnia, usiłuje wejść całkiem sporo ludzi. Nam ten widok skojarzył się z popularną dawniej grą „Lemingi” – sami zobaczcie:
.
.
My jednak jak nakręceni pędziliśmy w stronę drzew, ukrytych wśród rdzawoczerwonych wydm. Ludzi przecierających pot z czoła oglądaliśmy z dołu, kiedy to pierwsze promienie słońca zaczęły nieśmiało przebijać się przez piaszczyste wierzchołki. Zanim jednak światło w pełni oplotło swoimi „ramionami” cały teren – drzewa i wyschnięte podłoże tworzyły mroczną scenerię, spowitą cieniem. Rozdzieliliśmy się w poszukiwaniu kadrów wiedząc, że wraz ze słońcem pojawią się ludzie…
.
.
Pustynny spektakl światła i cienia zaczął wkraczać w kolejny akt – brązy, beże i fiolety zamieniały się w żółcie, pomarańcze, a nawet intensywne czerwienie! Nasza trójka w samym centrum niesamowitego festiwalu kolorów – biegaliśmy jak opętani od drzewa do drzewa. Czuliśmy, że nasz czas sam na sam z tym miejscem dobiega końca….
.
.
I rzeczywiście – kiedy wszystkie cienie oddaliły się do krainy wszystkich cieniów, pojawili się ludzie. Nie tak mało ludzi. Drzewa i magiczna kraina wokół nich nie była już tylko nasza, ale… wskaźnik temperatury także pokazywał, że na nas już czas. Zrobiliśmy ostatnie zdjęcia, zebraliśmy wszystkie foto-graty i ruszyliśmy przez surowe piaski pustyni w stronę naszego topniejącego w słońcu pojazdu ;)..
.
.
Po drodze mijaliśmy kolejne pielgrzymki, idące w przeciwnym kierunku. Jak to dobrze wstać z gwiazdami i być w takim miejscu o najlepszej porze… Teraz jednak, jak tak sobie przeglądamy zdjęcia i analizujemy rzeczywistość – żałujemy trochę, że nie pojawiliśmy się tam ponownie w nocy. Widok drogi mlecznej w kontraście z zarysami suchych drzew i wydm mogły by wyglądać piekielnie nieźle. Namibia tak nas w sobie rozkochała, że grzechem było by nie wrócić. To jak z budową domów – każdy kolejny raz jest bardziej świadomy ;).
.
.
Trochę żal pośladki ściska, że takiego pięknego miejsca, jak Deadvlei, nie można nakryć jakimś wielkim prześcieradłem i ukryć przed światem (z lodowcami takie rzeczy się w końcu praktykuje^^). To jednak zrozumiałe, że wielu chce zobaczyć na żywo miejsce, w który przyroda ze wszystkimi swoimi żywiołami wymalowała takie krajobrazy. Oby przetrwały jak najdłużej…
.
.
*Z ciekawostek – zdjęcia do słynnego filmu „Cela” (z Jennifer Lopez) były kręcone właśnie tutaj. Ciekawe nad czym pracowano w trakcie naszej wizyty? 😉
Jeśli podobał Ci się ten tekst – będzie nam piekielnie miło, jeśli udostępnisz go swoim znajomym.
Zajrzyj także do nas, na facebooku – tu się dużo dzieje praktycznie każdego dnia.
10 komentarzy
Big Daddy robi wrażenie, mam nadzieję, że uda mi się kiedyś na nią wspiąć. I te drzewa, jak z wymarłego świata bez ludzi… Niesamowite! <3
Mam nadzieję, że uda Ci się tam dotrzeć, zanim zainteresuje się tymi rejonami masowa turystyka :). Zachwycą się te wszystkie kolory, a fitnesik na wielkiej wydmie też nie jest zły ;).
[…] warto wyruszyć stąd to oszałamiającego krajobrazowo Dead Vlei (zobaczcie to miejsce koniecznie TUTAJ), lub rozpocząć wspinaczkę na wielką wydmę Big Daddy. Więcej informacji i możliwość […]
Przepiękne! Podziwiam Was, że tam dotarliście. Co za kontynent. <3
Cały czas mamy silny niedosyt ;). W Namibii to trzeba by spędzić ze 3 miesiące, albo odwiedzić ją kilka razy!
Krajobrazy „nie z tej Ziemi” Nie wiem czemu, wyobraźnia podsunęła Kroniki Marsjańskie 🙂 Rzeczywiście chce się pojechać i zobaczyć na własne oczy!
O tak :). To było jedno z tych miejsc, które zobaczone gdzieś w Internecie czy na jakimś dokumencie, mocno zaszyło się w pamięci. Kiedy któregoś dnia trafiło się promo do Namibii – decyzję podjęliśmy w godzinę ;). Polecamy i pozdrawiamy!
[…] zrobiło na nas tak ogromne wrażenie, że poświęciliśmy mu osobny tekst (do poczytania tutaj). Ta niezwykła dolina, ukryta między wydmami Sossusvlei, od przeszło 900 lat jest pozbawiona […]
0lt9q8
c2rqqn